Przez ponad 40 lat Polski Ludowej, aż do lipca tego roku, tysiące mieszkańców miast i miasteczek cieszyło się z możliwości uprawiania za niewielką opłatą ogródków działkowych. Terenów o szczególnym statusie socjalnym. Wydawało się – naturalnym w kraju, w którym po tzw. transformacji 20 proc. ludzi znalazło się w strefie nędzy. Niestety, po ostatnim wyroku Trybunału Konstytucyjnego dalsze istnienie w miastach ogrodów, zwanych przez lata pracowniczymi, a w epoce bezrobocia przemianowanymi na rodzinne, stanęło pod znakiem zapytania. Idea ogrodów zrodzona z ducha socjalizmu, a la brytyjskiego, znakomicie rozwijająca się w zamożniejszej zachodniej Europie, akurat w Polsce – najbiedniejszym kraju Unii – została przez władzę najwyższą – a taką jest Prezes Sądu Najwyższego – rzucona na deski. Cóż, konstytucja rzecz ważna, ale ileż to osacza nas niezgodnych z duchem konstytucji przepisów godzących w obywateli, za to wygodnych dla władz… I trwają w najlepsze.
Gdy finanse państwa wiszą na włosku, władza tnie wydatki na wszystko, zmniejsza dotacje dla samorządów. Tym ostatnim zaś chce dać coś w zamian. Daje im więc szansę wyciągnięcia nowych podatków od obywateli. Dlatego dziś wyciąga rękę po „niekonstytucyjne” zielone enklawy w polskich miastach. Takie są, ani chybi, intencje władzy. Czy jednak Sejm zobowiązany w ekspresowym tempie uchwalić nową, zgodną z konstytucją ustawę, w coraz bardziej chwiejnej sytuacji rządu zdecyduje się na likwidację ostatniej nieopodatkowanej strefy naszych miast, w wielu przypadkach azylu dla bezdomnych?
Bo gminni urzędnicy, naciskani przez deweloperów i im pokrewnych, na pewno czyhają na taki kąsek. I większość radnych służących władzy – każdej władzy! – nie będzie płakać nad dewastacją strategicznych dla przyszłości naszych miast enklaw zieleni. Tak jak wcześniej postkomuniści – z ustami pełnymi prospołecznych frazesów – w interesie spekulantów unieważnili kształtowane latami plany zagospodarowania przestrzennego.
Rząd – ten poprzedni – chciał działkowców uwłaszczyć (by zdobyć ich głosy oczywiście). Byłby to również cios w piękną ideę społecznych ogrodów, ale przynajmniej upowszechniłby własność w kraju największych dochodowych kontrastów w UE. Co czeka działki dziś?
Janusz ŁAWRYNOWICZ – Kurier Szczeciński z dnia 20 lipca 2012 roku.





